Nadwrażliwość emocjonalna – jak sobie radzić z nadwrażliwym dzieckiem

Dzieci z wysoką wrażliwością mają bardzo czuły system nerwowy, odbierają to, czego inni nie wyczuwają. Ta nadmierna wrażliwość emocjonalna utrudnia życie, budzi niezrozumienie, daje etykietkę „dziwaka”.

 

„Wysoka wrażliwość”. Jaś jest dzieckiem, które David Dobbs, amerykański dziennikarz zajmujący się psychologią, porównał w 2009 roku do orchidei – kwiatów, które rozwijają się dobrze tylko w sprzyjających warunkach. Pozostałe dzieci nazwał mleczami – bo są naturalnie silne, odporne, wzrastają nawet w trudnych okolicznościach.

Jak kanarki w kopalni

Dzieci orchidee są wymagające. Bez uważnych, czułych rodziców nie rozkwitną. To nie znaczy, że są gorsze albo że ich reakcje dowodzą złego wychowania. Nie, takie dzieci są po prostu inne i inaczej reagują na stymulację. Dzieci – i dorośli – orchidee są w mniejszości, jest ich około 20 procent. Przez całe lata byli piętnowani, uważani za nieprzystosowanych. Dopiero badania amerykańskiej psycholożki klinicznej Elaine Aron z końca ubiegłego wieku pozwoliły na wyodrębnienie cechy zwanej wrażliwością przetwarzania sensorycznego, odpowiedzialnej za ich reakcje.

Aron podkreśla cztery skutki nadwrażliwości emocjonalnej:

· Pierwszy – takie dzieci wychwytują nawet słabe bodźce i rozbierają je umysłowo na czynniki pierwsze.

· Drugi – łatwo poddają się stymulacji, źle znoszą przebodźcowanie, co może prowadzić do zmęczenia, rozdrażnienia, wycofania.

· Trzeci – silnie przeżywają emocje własne i cudze, co czyni je empatycznymi, ale co może także bardzo je obciążać.

· I skutek czwarty – bywają nadwrażliwe na zapachy, dźwięki, widoki, dotyk.

Psycholog Jarosław Przybylski: – Dzieci wysoko wrażliwe są wyposażone w bardzo czuły system nerwowy, który odbiera to, czego systemy innych dzieci nie wyczuwają. Orchidee są wyczulone na specyficzne zapachy, widoki, hałas. Wyczuwają bardziej niż inni czyjś nastrój, ale też bardziej przeżywają swoje poczucie obowiązku, winy, swoje lęki, ból, ekscytację. Trudno im przejść do porządku dziennego nad tym, co zobaczyły, czego doświadczyły. To wszystko je przytłacza, ale też daje większy wgląd w uczucia swoje i innych, pozwala docenić szczegóły, których inni nie zauważają.

Ilustracja Anna Rudak

Co jest odpowiedzialne za wiodące cechy orchidei – geny czy wychowanie? Większość naukowców skłania się do diagnozy, że odpowiadają za to geny. Znany pediatra i psychiatra W. Thomas Boyce, autor książki „Dziecko orchidea czy mlecz. Jak wspierać wrażliwe dzieci”, uważa jednak, że tytułowe dzieci są „produktami” interakcji między uwarunkowaniami genetycznymi a środowiskowymi. Czyli efektem współdziałania czynników wrodzonych i otoczenia, biologii i doświadczenia, które wzajemnie się potęgują. Podczas bowiem gdy niektóre dzieci orchidee rozkwitają, to inne marnieją.

Oznacza to, że do ich optymalnego rozwoju potrzebne są odpowiednie warunki. Jakie?

· Po pierwsze, bezwarunkowa miłość rodziców. Potrzebują jej wszystkie dzieci, ale dla orchidei troskliwa opieka, zainteresowanie, akceptacja są jak powietrze. Jeśli to wszystko dostają – rozkwitają, jeśli nie – usychają. Psychologowie zauważają, że ważniejsze od tego, kto „podlewa” miłością – oboje rodzice, tylko jedno, dziadkowie czy nawet niania – jest to, żeby owo „podlewanie” w ogóle się odbywało. Profesor Harvardu Robert Coles zasłynął powiedzeniem, że nawet jeden kochający dorosły może odmienić życie dziecka. W szczególności dziecka orchidei. Za sprawą wielkiej wrażliwości na otoczenie bardziej korzysta ono ze wsparcia, zainteresowania, czasu mu poświęconego. I więcej traci, gdy tego mu brakuje, gdy wzrasta w zimnym, toksycznym domu.

· Po drugie, rutyna. Są szczególnie przeczulone na wszystko, co nowe, zaskakujące, nieprzewidywalne. Ten strach przed nowym i niespodziewanym psychologia nazywa neofobią. Wrażliwemu dziecku powtarzalność daje poczucie bezpieczeństwa, kontroli i

stałości w tym nieznośnie dzisiaj nieuporządkowanym i rozchwianym świecie.

· Trzecim warunkiem optymalnego rozwoju orchidei podnoszonym przez psychologów jest poszanowanie jego odmienności.

Najważniejsze, co możemy zrobić, to uważnie towarzyszyć dziecku, zwłaszcza wysoce wrażliwemu, i nie ignorować jego problemów, nie traktować ich jak błahych, wyimaginowanych. Bo one są prawdziwe i często przez te dzieci boleśnie przeżywane.

Dzieci orchidee często czują się gorsze, odczuwają to tym dotkliwiej, im więcej pośród nich przebojowych mleczy. Dlatego psychologowie podkreślają, że trzeba je zauważać, doceniać i chwalić. Bo jest za co. Takie dzieci, choć sprawiają wrażenie słabych i niezaradnych, pozytywnie wzmocnione odkrywają swoje zdolności i potencjał.

Przed rodzicami orchidei, zwłaszcza gdy mają też dzieci mlecze, stoi duże wyzwanie. Powinni okazywać zrozumienie dla wrażliwości takiego dziecka, poświęcać mu więcej uwagi i mieć oko na to, czy nie zostaje zdominowane przez mlecze. Można wprowadzić na przykład zasadę, że przy stole każde dziecko ma głos, że wieczorem każde opowiada, co wydarzyło się w szkole. Same orchidee o swoje pięć minut nie zawalczą. Dlatego trzeba stworzyć im takie możliwości i uczyć rodzeństwo akceptacji dla inaczej reagującego na świat brata czy siostry.

Wszystkiego, czego potrzebuje każde dziecko, szczególnie potrzebują orchidee. Na przykład zabawy. To świetna pożywka dla rozwoju – jak jedzenie czy miłość. Prosty, ale skuteczny sposób na oderwanie się od problemów, powagi życia, czego orchidee są głęboko świadome. Na rozładowanie napięć, emocji. Na doświadczenie czystej radości – deficytowego stanu większości współczesnych dzieci, szczególnie orchidei.